Ta strona została przepisana.
Rozdział X.
BRAT BOROMEUSZ.
Gdy Chicot podtrzymując wielebnego przeora, dostał się przez wielkie schody na dziedziniec przeoratu, dziedziniec ten przedstawiał rzeczywiście widok będących w ruchu szeregów.
Zakonnicy podzieleni na dwa hufce po stu ludzi, niby żołnierze, z halabardami, pikami lub muszkietami u nogi, czekali na pojawienie się dowódzcy.
— Około pięćdziesięciu najsilniejszych i najgorliwszych, przywdziało kaski lub szyszaki; długie miecze wisiały im u boków, a jedynie dla braku tarcz nie byli podobnemi do starożytnych Medów, albo też dla braku zezowatych oczu, do nowoczesnych Chińczyków.