Za drugim człowiekiem, który z kolei następował, szedł siwy, otyły lokaj, że zaś sam pan był nędzny i ogorzały, wyglądał zatem jak poprzednik don Quiszota, a sługa jego uchodzić mógł za poprzednika Sanszo Panszy.
Trzeci człowiek niósł na ręku dziesięciomiesięczne dziecię, towarzyszyła mu jakaś kobieta, czepiając się skórzanego pasa męża, kiedy tymczasem dwoje innych dzieci, jedno cztero, drugie pięcioletnie, czepiały się sukni kobiety.
Czwarty był kulawy, a u boku jego wisiała długa szpada.
Nakoniec, zamykając cały ten orszak, wystąpił dobrej miny młodzieniec, na karym, zakurzonym, ale pięknej rasy koniu.
Przy innych wyglądał on jak król.
Młodzieniec ten, zmuszony postępować zwolna, aby nie wyprzedzić swoich towarzyszy, a może nawet wewnętrznie zadowolony, że obok nich nie jedzie, na chwilę zatrzymał się tuż przy szeregu, przez tłumy utworzonym.
W tem uczuł, że go ktoś ciągnie za pochwę od szpady, pochylił się zatem w tył.
Osobą, która tym sposobem zwróciła na się jego uwagę, był inny młodzieniec, brunet,
Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/39
Ta strona została przepisana.