— Wiesz dobrze, iż idzie o otrzymanie następcy tronu za pomocą cudu, a nieinaczej.
— Więc o ten cud?...
— Błaga się Najświętszej Panny z Chartres.
— A! prawda, koszula?...
— Tak jest. Król więc zabrał koszulę Najświętszej Panny z Chartres i dał ją królowej, a w zamian pragnie sprawić do Chartres koszulę taką samą, jak ma Najświętsza panna w Toledo, która jak słychać, jest najpiękniejsza i najbogatsza w świecie.
— A więc pan jedziesz..
— Do Toledo, kochany bracie Boromeuszu, do Toledo, wziąć miarę na tę koszulę i kazać zrobić podobną.
Boromeusz zdawał się namyślać, czy ma wierzyć słowom Chicota lub nie.
Mamy prawo mniemać, że po dojrzałej rozwadze, nieuwierzył mu.
— Pojmujesz zatem — mówił dalej Chicot, jakby zupełnie niewiedział, co się dzieje w duszy brata podskarbiego, pojmujesz, iż towarzystwo zakonnika byłoby mi wielce przyjemnem w podobnej okoliczności. Ale czas ubiega, brat Jakób już zapewne wkrótce powróci. Zresztą zaczekam na niego w polu, naprzykład przy krzyżu Faubin.
Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/417
Ta strona została przepisana.