rzecz doprawdy, upatruję podobieństwo we wszystkich figurach, które widzę. Co to za szkaradna mania!.. Brawo, otóż i masztalerz. O!.. o! co do tego to się nie mylę, to pan Mayneville. Tak, tak, ten wąs pokrętny, szpada z rękojeścią muszlowatą, to jego, ale porozum ujmy trochę: jeżeli się nic mylę względem Maynevilla, do pioruna!... dla czegóż miałbym mylić się względem pani de Montpensier?.... bo ta kobieta, e!... dalibóg to księżna.
Rozumie się, że Chicot zaniechał człowieka mierzącego, a nie spuszczał z oczu osób dostojnych.
Prawie natychmiast ujrzał pojawiającą się za niemi bladą twarz Boromeusza, któremu Mayneville zadawał kilkakrotne pytania.
— Otóż — rzekł Chicot — wszyscy są tutaj; brawo!... knujmy spiski, bo to teraz w modzie; ale cóż u licha!... czy przypadkiem księżna nie chce zamieszkać w klasztorze mojego przyjaciela dom Modesta, chociaż o sto kroków ztąd ma już mieszkanie w Beleshat?
W tej chwili coś nowego zwróciło baczność Chicota.
Podczas gdy książna rozmawiała z Gorenflotem, a raczej słuchała go, pan de Mayneville skinął na kogoś zewnątrz będącego.
Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/422
Ta strona została przepisana.