ka drobnostka, niezawodnie mogłaby cię poróżnić z Jego królewską mością.
— Panie Briquet, opuszczenie nie jest jeszcze zbrodnią, a Jego królewska mość jest niezawodnie tyle światłym....
— Kochany panie Poulain, uważam, żeś pełen urojeń; lecz jaśniej ja widzę w tym interesie.
— I cóż pan widzisz?...
— Ładną i doskonalą szubienicę.
— Panie Briquet?..
— Czekaj-że, do dyabła!... z nowym stryczkiem, czterema żołnierzami, na czterech głównych rogach, nie małą liczbą paryżan w koło szubienicy i z pewnym znanym mi urzędnikiem na stryczku.
Mikołaj Poulain drżał tak mocno, iż całym płotem wstrząsał.
— Panie — rzekł załamując dłonie.
— Ale ja, kochany panie Poulain — mówił dalej Chicot — jestem twoim przyjacielem i z tego tytułu dam ci jedne radę.
— Radę!..
— Tak jest, bardzo łatwą do wykonania. Dzięki Bogu!... Oto, udasz się natychmiast.. tylko mię dobrze zrozumiej... udasz się do...
— Do kogo?... — przerwał pełen trwogi Mikołaj Poulain — do kogo?...
Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/429
Ta strona została przepisana.