Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/431

Ta strona została przepisana.

— To co innego, ale pojmujesz kochany panie Poulain, że mię zwodzić nie można, bo jutro napiszę do króla, z którym tak jak mię widzisz a raczej nie widzisz, mam zaszczyt zostawać w przyjaźni poufałej; tak więc, będziesz dopiero wisiał pojutrze, ale za to wyżej i krócej.
— Idę panie — powiedział pognębiony Poulain, ale mię pan dziwnie nadużywasz...
— Ja!
— O!
— E!.. kochany panie Poulain, stawiaj mi raczej ołtarze; przed pięciu minutami jeszcze byłeś zdrajcą, ja zaś przemieniam cię w zbawcę ojczyzny. Biegaj żywo kochany panie Poulain, bo spieszno mi wyjść ztąd; a nie mogę uczynić tego, aż się oddalisz; a pamiętaj, pałac d’Epernon.
Mikołaj Poulain wstał i rozpaczą przejęty, poleciał jak strzała w kierunku bramy Świętego Antoniego.
— A!.. — rzekł Chicot — już czas, bo oto wychodzą z przeoratu. Ale to nie mój mały Jakób. E!.. e!.. cóż to za dziwak, kształtem przypomina projekt budowniczego Alexandra, który tak wyobrażał górę Athos?... Do pioruna!.. to