Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/435

Ta strona została przepisana.

bą?.... — spytał mnich z groźnem zadziwieniem.
— Nie, przyjacielu, nie zabiorę.
— A dlaczego, jeżeli spytać wolno?..
— Bo muszę być oszczędnym w wydatkach... czasy ciężkie, a ty pewno ogromny masz apetyt.
Olbrzym wyszczerzył trzy wielkie zęby.
— Jakób jada tyle co i ja — rzekł.
— Tak, ale Jakób zakonnik.... — odparł Chicot.
— A ja, co?...
— Ty przyjacielu, alboś parobek, albo drab jaki, co między nami mówiąc, mogłoby przerazić Najświętszą Pannę, do której się z poselstwem udaję.
— Co pan znowu prawisz o parobku lub drabie?... — odparł mnich.
— Jestem Jakóbitą, alboż pan tego po mojej sukni nie poznajesz?..
— Habit nie stanowi mnicha, przyjacielu — rzekł Cbicot — ale nóż stanowi żołnierza; bądź łaskaw powiedz to bratu Boromeuszowi.
Chicot ukłonił się olbrzymowi, który wrócił do klasztoru, warcząc jak pies odpędzony. Nasz podróżny tymczasem dozwolił oddalić się olbrzymowi, który miał mu towarzyszyć, a skoro dostrzegł, że już znikł za bramą klasz-