Ta strona została przepisana.
całej rodziny złożył królowi hołdy. Skoro tego dopełnię, będę mógł przyjmować kogo mi się podoba.
— Naprzykład członków komitetu, którzy czekają na ciebie.
— Przyjmę ich w pałacu Saint-Denis, skoro wrócę z Luwru — rzekł Mayenne. — Każ więc, Mayneville, niech mi przyprowadzą konia, tak jak jest, niewyczyszczonego. Pojedziesz ze mną do Luwru; ty zaś, siostro, racz na nas zaczekać.
— Tu, bracie?...
— Nie, w pałacu Saint-Denis, gdzie zostawiłem moje ekwipaże i gdzie nocuję, jak myślą. Będziemy tam za parę godzin.
Koniec tomu drugiego.