jaśniejszy panie; ja owszem widzę w nim tylko zakonnika zwyczajnego.
— Doprawdy?
I król znowu się zamyślił.
— Jak się nazywasz? — spytał.
— Brat Jakób, Najjaśniejszy panie.
— Nie masz innego nazwiska?
— Rodzinne moje nazwisko: jest Clement.
— Brat Jakób Clement — powtórzył król.
— Może Wasza królewska mość i w nazwisku także co dziwnego znajdujesz?.. — śmiejąc się rzekł książę.
Król nie odpowiedział.
— Bardzo dobrze wywiązałeś się z danego ci zlecenia — powiedział do mnicha, nieprzestając mierzyć go wzrokiem badawczym.
— Z jakiego zlecenia, Najjaśniejszy panie? — zapytał spoufalony książę, ze śmiałością, którą mu zwykle ganiono.
— To nic — odparł Henryk — tylko mała tajemnica między mną a osobą, której nieznasz, a raczej, którą znać przestałeś.
— W istocie, Wasza królewska mość szczególnie patrzysz na tego chłopca, i bardzo go kłopoczesz...
— Prawda; nie wiem czemu spojrzeń moich odwrócić od niego nie mogę; zdaje mi się, że
Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/464
Ta strona została przepisana.