— Że mi z panem nie dobrze...
— A to sobie odjedz z Bogiem! ja pana wcale nie zatrzymuję.
— Pan udajesz, że mię nie rozumiesz.
— Przeciwnie, bardzo dobrze rozumiem. Pan wołałbyś odebrać mi list i sam go odwieźć? Ale na nieszczęście, pierwej trzebaby mię zabić.
— A któż panu powiada, że nie chcę tego?
— Chcieć a spełnić, nie jest jedno i to samo.
— Chodź pan tylko ze mną nad brzeg wody a przekonasz się, czy dla mnie chcieć a spełnić, nie jest jedno i to samo.
— Mój kochany panie, skoro mi król rozkazuje odwieźć list...
— To co!
— To go odwożę.
— Ja ci go gwałtem wydrę, próżny człowieku.
— Spodziewam się, że mię pan nie zmusisz do roztrzaskania ci łba jak psu wściekłemu.
— Pana?
— Tak jest; mam tęgi pistolet, a pan nie masz żadnego.
— A! zapłacisz mi za to — rzekł Sainte-Maline na bok z koniem ustępując.
Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/487
Ta strona została przepisana.