korzystać. Cóż czynią, niedźwiedzie i drapieżne ptaki? Kąsają, ale są ludzie umiejący przyuczyć ich do łowów; takim jestem i ja i takim zapewne będę w ręku pana d’Epernona i pana de Loignac aż do dnia, w którym mi posiedzą: „Jest to roślina szkodliwa, wyrwijmy ją; jest to zwierz wściekły, zabijmy go.”
Ernauton uspokoił się powoli.
Odtąd uważał Sainte-Malina nie tylko za przedmiot swojego gniewu ale nadto za przedmiot badań i uczuł niejaką litość dla człowieka, spowodowanego okolicznościami do uczynienia mu zeznań podobnych.
— Wielkie szczęście, które przy znakomitych swoich przymiotach osiągnąć możesz, uleczy pana — rzekł — rozwiń się zatem panie de Sainte-Maline, odpowiednio twoim natchnieniom, a wojna albo intryga sprzyjać ci będzie; wówczas, mogąc rozkazywać, mniej nienawidzieć będziesz.
— Jakkolwiek wysoko się wzniosę, jakkolwiek głęboko zapuszczę korzenie, zawsze nademną istnieć i ranić mię będą świetniejsi losem; podemną zaś śmiech szyderczy uszy moje rozdzierać będzie.
— Żałuję pana — powtórzył Ernauton.
I na tem się skończyło.
Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/508
Ta strona została przepisana.