danie zaimprowizowanego pazia, zsiadł z konia i okazał panu de Loignac kartę z napisem:
„Ernauton de Carmainges, 26-go października, o samem południu, brama świętego Antoniego.”
Podczas gdy pan de Loignac czytał, paź zsiadł również i ukrył głowę, zapinając łańcuszek od munsztuka, który i tak dobrze był zapięty.
— Czy to pański paź?... — spytał de Loignac Ernautona, wskazując młodzieńca.
— Jak pan kapitan widzi — odpowiedział Ernauton, nie chcąc ani kłamać ani zdradzać — przecież kiełzna konia mojego.
— Przejdź pan — rzekł Loignac, bacznie przypatrując się panu de Carmainges, który z twarzy i postawy podobał mu się więcej niż inni. Ten przynajmniej znośny — szepnął.
Ernauton wsiadł na koń; paź obojętnie ale też i dosyć szybko, poprzedził go i połączył się z gromem tych, co pierwej przeszli.
— Otworzyć bramę i przepuścić te sześć osób oraz ich orszaki — rzekł Loignac.
— Dalej, żywo, żywo, panie — powiedział paź — na koń i ruszajmy.
Ernauton jeszcze raz uległ wpływowi, ja-
Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/52
Ta strona została przepisana.