Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/521

Ta strona została przepisana.

les; rozchodzi się o tem wieść jak o każdym pojedynku i wszystko się kończy. Pojmujecie więc moi panowie, że każę zabić albo w pojedynku lub inaczej, każdego kto zdradzi tajemnicę króla.
Monterabeu zupełnie omdlał i oparł się o towarzysza, coraz mocniej bledniejącego i przeraźliwie zębami dzwoniącego.
— Za lżejsze przewinienia — mówił znowu Loignac, obmyślę lżejsze kary, naprzykład areszt, a użyję go dlatego, że tem ukarzę winnego a króla nie przyprawię o żadną stratę. Dzisiaj daruję życie panu de Montarabeu, który mówił i panu de Pincorney, który słuchał; przebaczam im, bo mogli się omylić przez niewiadomość; nie karzę ich aresztem, bo mogę ich potrzebować jeszcze dzisiaj albo jutro rano. Ale pozostawiam dla nich trzeci rodzaj kary, którą do winnych zastosowywać będę, to jest skazuję ich na karę pieniężną.
Na słowo: „kara pieniężna” twarz pana de Chalabre przedłużyła się jak pysk łasicy.
— Dostaliście moi panowie, po tysiąc liwrów, oddacie zatem po sto i tej kwoty użyję na wynagrodzenie tych, którzy na to zasłużą i którym nie będę miał nic do wyrzucenia.
— Sto liwrów — mruknął Pincorney — ależ krwi boska! ja ich już niemam, wszystkie