Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/538

Ta strona została przepisana.

naczelnik nocnych patrolów ze swoimi łucznikami, którzy w miejscach niebezpiecznych dostarczają Paryżowi prawdziwej obrony. Otóż postanowiliśmy porwać naczelnika z jego mieszkania, co wszystko można odbyć bez hałasu, bo ten człowiek mieszka w miejscu pustem i ustrońnem.
Mayenne poruszył głową.
— Jakkolwiek byłoby puste i ustronne, przecież mocnych drzwi wywalić, ani też dać kilkanaście strzałów z muszkietu bez hałasu nie można.
— Przewidzieliśmy ten zarzut, łaskawy panie — rzekł Marteau — jeden z podkomendnych naczelnika do nas należy. We dwóch lub trzech tylko, zapukamy nocną porą; ten podkomendny otworzy nam i zawiadomi naczelnika, że król go wzywa. W tem nie ma nic nadzwyczajnego, bo król rzeczywiście raz na miesiąc wzywa tego oficera i żąda zdania sobie raportów rozmaitych. Skoro się drzwi otworzą, wpuścimy natychmiast dziesięciu marynarzy, mieszkających w cyrkule świętego Pawła, a ci już poradzą sobie z naczelnikiem.
— To jest zamordują go, chcecie powiedzieć?
— Tak, Jaśnie oświecony panie.. Tym spo-