— Złodziei: trzy do czterech tysięcy. Próżniaków i żebraków, dwa tysiące do dwóch tysięcy pięćset. Łotrów rozmaitego rodzaju, tysiąc pięćset, do dwóch tysięcy. Morderców, cztery do pięciu set.
— Otóż macie, sześć albo półsiodma tysiąca szubieniczników. A jaką religię wyznają ci ludzie?
— Co Jaśnie oświecony panie?... — spytał Poulain.
— Pytani czy to są katolicy, czy hugonoci?
Poulain roześmiał się.
— Oni mają rozmaitą religię, łaskawy panie — rzekł, albo raczej tylko jednę, bo ich bogiem złoto, a prorokiem krew.
— Dobrze, tyle co do ich wyznania religijnego, jeżeli się tak wyrazić można, ale jakże się rzecz ma z ich wyznaniem politycznem? Czy są za Walezyuszami, czy też są to związkowi, gorliwi politycy, albo nawarrejczykowie?
— Są to bandyci i rabusie.
— Nie chciej przypuszczać łaskawy panie — wtrącił Crucé, abyśmy takich ludzi za sprzymierzeńców przybierali.
— Zapewne, że nieprzypuszczam, panie Crucé, ale to właśnie niepokoi mię.
Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/542
Ta strona została przepisana.