Ta strona została przepisana.
Rozdział VII.
BRAT BOROMEUSZ.
Dochodziła dziesiąta wieczór.
Panowie deputowani wracali do domów dosyć upokorzeni i na każdym rogu ulicy uprzejmie się żegnali.
Mikołaj Poulain, jako najdalej mieszkający, szedł na ostatku, głęboko rozmyślając o nieprzyjemnem położeniu, z powodu którego wydał wykrzyknik zaczynający ostatni ustęp poprzedzającego rozdziału.
W rzeczy samej, przeminął dzień dla wszystkich, a najbardziej dla niego obfity w wypadki.
Wracał więc do domu, przerażony tem co słyszał, mówiąc sobie, że jeżeli „Cień” uznał za