— Wielkim przyjacielem dom Gorenflota?...
— Mówią do siebie „ty”.
— Poseł króla?
— Tego jestem pewny; posyłał z klasztoru do Luwru po list wierzytelny, a polecenie to wykonał jeden z naszych zakonników.
— Który?..
— Nasz mały rycerz, Jakób Clement, ten sam, który zwrócił na siebie uwagę księżnej pani.
— I niekomunikował ci tego listu — rzekł Mayenne — o! niezgrabiasz!
— Dostojny panie, król nie wręczył mu tego listu, lecz odesłał go posłowi przez swoich ludzi.
— Do pioruna!.. potrzeba koniecznie ten list przejąć.
— Zapewne, że trzeba — rzekła księżna.
— Niepomyślałeś dotąd o tem?... — rzekł Mayneville.
— Owszem; chciałem nawet przydać posłowi za towarzysza jednego z moich ludzi, Herkulesa, ale Robert Briquet nieufał mu i napowrót odesłał.
— Trzeba było pójść samemu.
Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/556
Ta strona została przepisana.