— O!... wszak pan sam powiedziałeś, iż lepiej zakończyć wzajemne zwierzenia — odparł Ernauton.
— Prawda.
— A nadto rana pańska jątrzyć się zaczyna; a zatem, nierozmawiajmy lepiej, wierz mi pan.
— Słusznie. O!... koniecznie mi potrzeba chirurga mojego.
— Miałem honor oświadczyć panu, że wracam do Paryża, proszę więc o adres tego chirurga.
Mayenne skinął na żołnierza, który przystąpił ku niemu, poczem obaj z sobą po cichu rozmawiali.
Ernauton wyrozumiały, jak zwykle, odszedł na bok.
Nakoniec po któtkiej naradzie z żołnierzem, książę obrócił się do Ernautona i rzekł:
— Panie de Carmainges, zaręcz mi słowem honoru, że skoro ci powierzę list, oddasz go wiernie podług adresu.
— Ręczę panu.
— Ufam pańskiemu słowu, a ufam ślepo, bo widzę, żeś człowiek zacny.
Ernauton ukłonił się.
Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/618
Ta strona została przepisana.