Orleanu, gdzie w jednej wsi zostawił pana de Mayenne niebezpiecznie ranionego.
Książę krzyknął zdziwiony.
— Ranionego? — powtórzył.
— Co większa — mówił znowu Loignac — pisał on do pani de Montpensier, a ten list pan de Carmainges ma w swojej kieszeni.
— O!.. ho!.. — rzekł d’Epernon.
— Przywołaj tu pana de Carmainges, sam z nim pomówię.
Loignac wziął za rękę, pana de Carmainges, który, jak powiedzieliśmy, przez uszanowanie stał na uboczu w ciągu rozmowy swoich zwierzchników.
— Oto jest, mości książę, nasz podróżny — rzekł.
— Zdaje się, że pan masz list księcia de Mayenne? — zapytał d’Epernon.
— Mam dostojny panie.
— Pisany z wioski pod Orleanem?
— Tak jest, dostojny panie.
— I adresowany do pani de Montpensier?...
— Tak jest, dostojny panie.
— Oddaj-że mi pan ten list z łaski swojej.
Książę wyciągnął rękę obojętnie, spokojnie, jak każdy kto sądzi, że dosyć, aby objawił swą wolę, a ta wola natychmiast wykonaną będzie.
Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/625
Ta strona została przepisana.