Ta strona została przepisana.
strony Ernautona, trzymał ciągle drzwi przymknięte.
— A więc pan masz list?...
— Mam.
— Przy sobie?
— Tu — odpowiedział Ernautoii; uderzając się po kaftanie.
Wierny sługa badawczy wzrok wpoił w Ernautona.
— Mówisz pan, że masz ten list przy sobie? rzekł.
— Tak jest.
— List ten jest ważny?
— Jak może być najważniejszy.
— A możesz mi pan przynajmniej pokazać go?
— Chętnie.
Ernauton wyjął z zanadrza list pana de Mayenne.
— O! ho! co za dziwny atrament! zawołał odźwierny.
— To krew — zimno odparł Ernauton.
Wierny sługa zbladł na te słowa, a raczej na myśl, że pan de Mayenne pisał zapewne krwią własną.
W owym czasie bardzo zbywało na atra-