Bez trudu i niepytając nikogo, znalazł dom Bel Esbat, przyległy klasztorowi Jakobitów.
Zadzwonił, drzwi otworzyły się.
— Można wejść — powiedziano mu.
Wszedł, a drzwi się za nim zamknęły.
Skoro wszedł, oczekiwano aż wymieni hasło, lecz gdy milcząc spoglądał w koło siebie, zapytano, co żąda.
— Pragnę mówić z księżną panią — rzekł.
— Dlaczegóż szukasz pan księżnej w Bel-Esbat? — zapytał lokaj.
— Bo mię tu przysłał odźwierny z pałacu Gwizyuszów — odparł Ernauton.
— Księżnej pani niemasz ani tutaj, ani w Paryżu — powiedział lokaj.
— W takim razie — rzekł Ernauton — oczekiwać będę przyjaźniejszej chwili do wywiązania się ze zlecenia, jakie mi poruczył książę de Mayenne.
— Pan masz zlecenie do księżnej?
— Tak jest, do księżnej.
— Od księcia de Mayenne?
— Tak jest.
Sługa namyślał się przez chwilę.
— Sam panu niemogę udzielić żadnej odpowiedzi — rzekł — ale mam tu zwierzchnika, któ-
Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/657
Ta strona została przepisana.