Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/663

Ta strona została przepisana.

lopem, krzyknąwszy pierwej ach! tak, że aż cała zadrżałam w głębi mojej lektyki.
— Musiałem oddalić się pani.
— Z powodu skrupułów?
— Nie, pani, z powodu obowiązku.
— No, no, widzę, że z pana roztropny i ostrożny kochanek, z uśmiechem mówiła nieznajoma, i że nadewszystko obawiasz się pan skompromitować.
— I cóż byłoby dziwnego, gdybyś mię pani przejmowała nawet niejaką obawą? odpowiedział Ernauton. Racz pani przyznać sama, że to rzecz wcale niezwyczajna, skoro kobieta przebiera się po męzku, chytrze i gwałtem wciska przez rogatki do miasta i przypatruje na placu Grève traceniu nieszczęśliwego, czyniąc przytem jakieś znaki niepojęte.
Dama lekko zbladła, lecz wnet bladość swą pokryła uśmiechem.
Ernauton mówił dalej:
— Czyż naturalna, wreszcie, aby owa dama, doznawszy tak dziwnej przyjemności, z obawy aby jej nieprzytrzymano, uciekała jak złodziejka, niepomna, że zostaje w służbie u księżnej de Montpensier, pani wielowładnej, chociaż u dworu nienajlepiej położonej?