jak najprędzej mojego chiruga; leżę jak koń na słomie. Oddawca powie ci gdzie.
Przeczytawszy ten list, księżna i Mayneville spojrzeli po sobie zdziwieni.
Księżna pierwsza przerwała milczenie, które zapewne Ernauton źle byłby sobie wytłomaczył.
— Komuż — spytała księżna — winniśmy znakomitą przysługę, jaką nam pan wyświadczyłeś?
— Człowiekowi, mościa księżno, który ilekroć może zawsze broni słabszego przeciw mocniejszemu.
— Chciejże mi pan udzielić niejakich szczegółów w tym względzie? — nalegała księżna de Montpensier.
Ernauton opowiedział wszystkie szczegóły wypadku i wskazał schronienie księcia. Pani de Montpensier i Mayneville słuchali go z nadzwyczajnem zajęciem.
Gdy skończył, księżna spytała znowu.
— Mamże tuszyć, iż pan zechcesz prowadzić dalej dzieło tak pięknie zaczęte, i przyłączysz się do naszego dworu?