Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/69

Ta strona została przepisana.

— Ha — rzekł Joyeuse — czynne wiódł życie, to też prędko je zakończy.
— Sądzę, panie de Joyeuse — powiedziała Katarzyna — iż przeciwnie, zakończy je bardzo powoli.
— Pani — kręcąc głową odparł Joyeuse — widzę tam pod gankiem tak dobre i tyle bezczynnością zniecierpliwiono konie, o iż nie przypuszczam aby muskuły, ścięgna i chrząstki pana de Salcède długo się im opierać mogły.
— Prawda, jeżeli tego nic przewidziano, ale mój syn ma tyle litości — dodała królowa matka z właściwym sobie uśmiechem, — że rozkaże, aby konie zlekka ciągnęły.
— Słyszałem jednak, a przynajmniej zdaje mi się, że pani mówiłaś dzisiaj rano do pani de Mercoeur — lękliwie wtrąciła królowa Ludwika — iż nieszczęśliwy tylko dwa targnięcia będzie musiał wytrzymać.
— A tak, skoro się dobrze sprawować będzie — odparła Katarzyna — w takim razie wyekspedyują go, jak można najprędzej; ale pojmujesz; moja córko, że skoro cię Salcdèe tyle obchodzi, wypadałoby więc, abyś mu kazała oznajmić, jak się ma sprawować. To zupełnie od niego zależy.
— Pani — odpowiedziała królowa, ponie-