na drażliwe pytanie, i wyznać winnam, że pan masz wiele dowcipu.
— Nie widzę nic dowcipnego w tem co miałem zaszczyt oświadczyć księżnej pani — odparł Ernauton.
— Słowem — rzekła nieco zniecierpliwiona, księżna, wszystko mię najwyraźniej przekonywa, że pan nic powiedzieć niechcesz. Może niezbyt dobrze rozważyłeś pan, iż dla osoby moje nazwisko noszącej, wdzięczność jest za nadto uciążliwą; może pan nierozważyłeś, iż jestem kobietą, której po dwakroć wyświadczyłeś przysługę i że gdybym chciała wiedzieć pańskie nazwisko, a raczej kto pan jesteś...
— O tem wszystkiem księżna pani bardzo łatwo umiałabyś się dowiedzieć; lecz dowiesz się pani od kogo innego nie odemnie; bylebym ja sam nic niepowiedział.
— Zawsze ma słuszność — rzekła księżna rzucając na Ernautona spojrzenie, które jeżeli należycie zrozumiał, sprawiło mu najwyższą rozkosz.
To było jego pragnieniem; i na podobieństwo smakosza, który wstaje od stołu skoro już napił się najlepszego wina, Ernauton ukłonił się prosząc księżnę, aby wolno mu było ją pożegnać.
Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/692
Ta strona została przepisana.