— Mieszczanie zawiadomieni po spełnionym wypadku?
— To będzie obowiązkiem trzech gońców w ciągu dziesięciu minut; Lachapelle-Marteau, Brigard i Bussy-Leclerc, będą zawiadomieni i oni znowu innych zawiadomią.
— Najprzód każ zabić obu wielkich drabów, którzy przy powozie jechali, a potem potrafiemy opowiedzieć wypadek o ile można najkorzystniej dla naszego interesu.
— Zabić tych biedaków?... — odparł Maineville — i pani sądzisz, że tego koniecznie potrzeba?...
— Loignac!.. Czyż jego szkoda?...
— Waleczny to żołnierz, mościa księżno.
— Dziecię szczęścia, równie jak i ren drugi z pałającem okiem, ogorzałą cerą, który jechał z drugiej strony powozu.
— A tego mniej bym żałował, bo go nieznani, wreszcie podzielam zdanie pani, gdyż mu bardzo źle z oczu patrzy.
— A więc odstępujesz mi go?... — z uśmiechem spytała księżna.
— O! z całego serca.
— Dziękuję.
— Dla Boga!... mościa księżno, wszakże ja się nie sprzeczam, a cokolwiek mówię, to zawsze
Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/697
Ta strona została przepisana.