Ta strona została przepisana.
Rozdział II.
Jak Modest Gorenflot błogosławił króla, gdy ten przejeżdżał obok klasztoru Jakobitów.
Ernauton opuścił Bel-Esbat ze zbolałem sercem, ale spokojnem sumieniem; szczególniejsze szczęście sprawiło, iż wyznał swą miłość księżnie, a skutkiem ważnej rozmowy, która zaraz po tem wyznaniu nastąpiła, zapomniano o nim tak dalece, iż nieszkodziło teraźniejszości, a korzystnie wpłynąć mogło na przyszłość.
Niedosyć na tem; szczęście chciało także, aby nie zdradził ani króla, ani pana de Mayenne, ani siebie samego.
Był więc zadowolony, lecz czegoś więcej jeszcze pragnął, a mianowicie rychłego powrotu