— Do dyabła! jacy zręczni!... — pomruknął Ernauton i odwracając się ku wstrzymującym go rzekł:
— Ale panowie raczycie przynajmniej uwiadomić mię...
— A wszakże to pan de Carmainges!... — zawołał główny napastnik, ten właśnie, który młodzieńcowi odebrał szpadę.
— Pan de Pincorney!... — zawołał również Ernauton! O! jakże haniebnem rzemiosłem trudnicie się!
— Milczenie w szeregach!... — powtórzył głos dowódzcy stojącego o kilka kroków dalej, zaprowadźcie tego człowieka do kordegardy.
— Ależ panie de Sainte-Maline — odparł Perducas de Pincorney, człowiekiem któregośmy przytrzymali, jest...
— Kto taki?
— Nasz towarzysz, pan Ernauton de Carmainges.
— Ernauton tutaj!... — zawołał blady od gniewu Sainte-Maline — a co on tu robi?
— Dobry wieczór moi panowie — spokojnie mówił Carmainges — przyznam się, iż nie myślałem, że jestem w tak dobrem towarzystwie.
Sainte-Maline zamilkł.
Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/702
Ta strona została przepisana.