bność wydać na pocztowe konie połączone pieniądze trzech dostojnych osób, zwanych Henryk Walezyusz, dom Modest Gorenflot i Sebastian Chicot.
A biegły nietylko w zgłębianiu wszelkiego uczucia ale i położenia wszelkiego, Chicot natychmiast przybrał minę wielkiego pana, podobnie jak poprzednio w mniej przykrych okolicznościach, przybierał minę poczciwego mieszczanina.
To też nigdy żadnemu księciu nie usłużono gorliwiej jak panu Chicot, skoro sprzedał konia Ernautona i przez kwadrans pomówił z zawiadowcą poczty.
Gdy więc wsiadł na koń, postanowił niezatrzymać się aż w bezpiecznem miejscu, pędził zatem tak szybko, jak tylko wydążyć mogły konie na trzydziestu przeprzęgach.
Sam zaś, niby ze spiżu ulany, przebywszy sześćdziesiąt mil w ciągu dwudziestu godzin, nieokazywał znużenia najmniejszego.
Dzięki tej szybkości, przybywszy w trzech dniach do Bordeaux, Chicot osądził, iż mu wolno odpocząć nieco.
Galopując można myśleć, a raczej nic więcej robić nie można.
Chicot zatem myślał wiele.
Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/718
Ta strona została przepisana.