Ta strona została przepisana.
— Wysłucham cię, panie Chicot, ponieważ król rozkazuje, abym cię wysłuchała — rzekła nieco wzruszona Małgorzata.
— Dziękuję; gdzież Wasza królewska mość mówić mi rozkazujesz?...
— Tutaj; ale nie, nie, raczej u mnie; pójdź pan, proszę, do mojego gabinetu.
Małgorzata pilnie spojrzała na Chicota, który może przez litość dla niej, z góry już dał jej poznać nieco prawdy. Biedna kobieta, czując potrzebę pomocy, ucieczki do serca, które jej było oddanem, zanim przyszło jej stawić czoło grożącej burzy, rzekła do Tureniusza:
— Wice hrabio, odprowadź mię do zamku. Poprzedzaj nas, panie Chicot, proszę.