nowicie gorszące, które mój brat Henryk Walezyusz tak dobrze opowiadać umie.
Henryk Nawarski usiadł zacierając ręce.
— No, panie Chicot — mówił dalej król, tonem człowieka zabierającego się do jak najlepszej zabawy, wszakżeś już powtórzył ten list mojej żonie?
— Tak jest, Najjaśniejszy panie.
— Powiedz-że mi moja kochana, co się w tym sławnym liście zawiera.
— Wasza królewska mość — spytał Chicot rozochocony swobodą jakiej przykład dawali mu ukoronowani małżonkowie, nie obawia się, aby to pismo niezawierało jakiej złej przepowiedni?
— A to dlaczego?... — spytał król i obracając się do żony dodał:
— I cóż, pani?
Małgorzata pomyślała nieco, niby powtarzając i komentując W myśli każdy frazes wyszły z ust Chicota.
— Posłannik nasz ma słuszność — rzekła skończywszy swoje rozmyślania i uczyniwszy pewne postanowienie, łacina, to zły prognostyk.
— Co!... — zawołał Henryk — ten kochany list miałby zawierać złe wieści? Strzeż się moja przyjaciółko, król, twój brat, jest bardzo uczonym i ugrzecznionym człowiekiem.
Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/762
Ta strona została przepisana.