— Jakto?
— Wszak winny po łacinie nocens?
— Tak panie, nocens.
— Otóż w liście napisano: Margota cum Turcnio, ambo nocentes: conveniunt in castello nomine Loignac. Dalibóg żałuję, że niemam umysłu równie wykształconego jak pamięć!
— Ambo nocentes — z cicha powtórzyła Małgorzata, bledsza niż jej koronkowy kołnierzyk; zrozumiał, zrozumiał...
— Margota cum Turenio, ambo nocentes. Co u dyabła chciał powiedzieć mój brat przez ambo? nielitościwie mówił znowu Henryk Nawarski. Ventre saint-gris moja droga, dziwna rzecz, iż tak dobrze umiejąc po łacinie, jeszcześ mi nie wytłomaczyła tego wyrazu, tyle mnie kłopoczącego.
— Najjaśniejszy panie, już miałam zaszczyt oświadczyć...
— A!... — przerwał król — otóż właśnie Turenius przechadza się pod twojemi oknami, i patrzy biedak w górę jakby czekał na ciebie. Zawołam go tutaj; to uczony człowiek, od niego więc dowiem się tego, co wiedzieć pragnę.
Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/778
Ta strona została przepisana.