Ta strona została przepisana.
Rozdział V.
STRACENIE.
Radzcy, stojąc w głębi królewskiej loży, czekali w milczeniu, aż monarcha raczy przemówić.
Jakoż po chwilowem oczekiwaniu, zwrócił się ku nim, pytając:
— I cóż mi nowego przynosicie, mości panowie? Witam, panie prezydencie Brisson.
— Najjaśniejszy panie! — odrzekł prezydent z godnością, którą u dworu zwano ugrzecznieniem hugonockiem, — stosownie do żądania pana de Thou, przybywamy, aby błagać Waszą królewską mość, o darowanie życia winnemu. Gotów on widocznie do zeznań, które wymódz na nim można, darowując mu życie.