Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/793

Ta strona została przepisana.

że czyniąc mi takowe, przypuszczał choć na chwilę, że je przyjmę... Żegnam pana.
Zdumiony poseł wyjąkał:
— Racz zważyć, Najjaśniejszy panie, że dobro porozumienie, między dwoma sąsiadami, częstokroć zależy od dobrze użytego wyrażenia.
— Panie pośle — odparł Henryk — wiedz-iż dla mnie król Nawarry, a król niczego, to wszystko jedno. Korona moja tak lekka, iż nieczułbym nawet, gdyby mi z głowy spadła; wreszcie w obecniej chwili, potrafię ją utrzymać, bądź pan pewien. Żegnam więc pana po raz ostatni, oświadcz pan swojemu monarsze, iż ja o większych rzeczach marzę, aniżeli te, które mi zdala pokazał. Żegnam.
I Bearneńczyk, wychodząc ze zwykłego sobie charakteru, a przemieniając się w człowieka jakim go niekiedy widywano, na chwilę owładnięty bohaterskim ogniem, z pełnym uprzejmości uśmiechem, odprowadził posła hiszpańskiego aż za próg gabinetu.