Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/797

Ta strona została przepisana.

— Lecz jednak Wasza królewska mość bardzo byłbyś rad, posiadać to miasto, nie prawdaż? zagadnął Chicot.
— Bezwątpienia; bo czemże jest moje królestwo Bearnu? Małe księstewko, które chciwość mojego szwagra i mojej świekry tak dalece stoczyły, iż przyczepiony do niego tytuł króla w śmieszność się zamienił.
— Tak, kiedy tymczasem przydawszy do tego księstewka miasto Cahors...
— Cahors byłoby dla mnie bulwarem, byłoby przedmurzem dla moich współwyznawców.
— No, to Najjaśniejszy panie włóż żałobę po mieście Cahors, bo czy się poróżnisz z królową Małgorzatą czy nie, król Francyi nigdy ci tego miasta nieda, chyba, że je sam weźmiesz.
— O!.. — zawołał Henryk — pewno, że wziąłbym, gdyby niebyło tak obronne a nadewszystko, gdybym wojny tak nie nienawidził.
— Cahors niezdobyte, Najjaśniejszy panie — rzekł Chicot.
— O! niezdobyte, niezdobyte — naiwnie odparł Henryk — gdybym ja tak miał wojsko... jak go niemam.
— Racz mię posłuchać, Najjaśniejszy panie — powiedział Chicot — myśmy tu nieprzybyli dla prawienia sobie pochlebstw. Wiadomo