I wręczył mu znowu pieniądz i znowu wyjął inną monetę z woreczka.
Drugi znikł jak pierwszy. Zbliżył się trzeci i skłonił się.
— Narbonne — rzekł.
— Ile?
— Ośmset.
— Cahors.
I wręczył mu trzeci pieniądz i znowu wyjął inną monetę z woreczka.
— Montauban — rzekł czwarty.
— Ile?
— Sześćset.
— Cahors.
Wszyscy nareszcie, zbliżając się z ukłonami, wymawiali swoje imiona, otrzymywali tę niezwykłą jałmużnę i wygłaszali cyfry, których suma wyniosła ośm tysięcy.
Każdemu z nich Henryk odpowiedział Cahors, ani razu nie zmieniając głosu, przy wymawianiu tego wyrazu.
Po dokonaniu podziału, w woreczku nie było ani jednej monety, na podwórzu ani jednego żebraka.
— Otóż i wszystko — rzekł Henryk — skończyłem.
Chicot pociągnął króla za rękaw.
Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/809
Ta strona została przepisana.