Ta strona została przepisana.
— E! chodź lepiej na wieczerzę, bo podług mnie, człowiek wszystko najlepiej pojmuje, kiedy je i pije. Przy stole nad tem się zastanowimy, a obaczysz, że jeżeli mam obrzynane dukaty, to przynajmniej pełne butelki.
Król gwizdnął na pazia i zażądał wieczerzy, a potem poufale biorąc Chicota pod rękę, wrócił z nim do swojego gabinetu, w którym już wieczerza była zastawiona.
Przechodząc obok apartamentów królowej, spojrzał w okna i niedostrzegł światła.
— Paziu — zapytał — czy królowej niema w domu?...
— Najjaśniejsza pani — odpowiedział paź — poszła odwiedzić pannę de Montmorency, która ma być bardzo chora.
— A! biedna Fosseuse — rzekł król — prawda, królowa ma dobre serce. Pójdź wieczerzać Chicocie, pójdź.