Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/818

Ta strona została przepisana.

panie — rzekł Chicot, zaczynając myśleć o zaniechaniu zamiaru upojenia króla.
— Skoro tak, żegnam cię kumie — odparł Henryk — nikt daremnie przy stole siedzieć niepowinien. Pijmy powiadam ci.
— A to na co?
— Abyśmy lepiej spali. To leciuchne krajowe wino bardzo miły sen sprawia. A czy lubisz ty polowanie Chicot?
— Nie bardzo, a Wasza królewska mość?
— Od czasu pobytu mojego na dworze Karola IX-go, szaleję za polowaniem.
— Dlaczegóż Wasza królewska mość raczyłeś zapytać mię, czy lubię polowanie?... — zagadnął Chicot.
— Bo jutro właśnie polować będę, i chcę cię z sobą zabrać na łowy.
— Będzie to dla mnie wielki zaszczyt Najjaśniejszy panie, ale...
— O! bądź spokojny kumie, polowanie będzie tak urządzone, iż sprawi radość oczom i sercu każdego żołnierza. Jestem dobrym myśliwym, i wielce mi oto chodzi, abyś poznał moje zdolności; bo przecież mówisz, że mię chcesz poznać?
— „Ventre de biche”, Najjaśniejszy panie, przyznaję, że tego najgoręcej pragnę.