— Otóż! z tej właśnie strony, jeszcze mię zgoła nieznasz.
— Uczynię, Najjaśniejszy panie wszystko, co ci się podobać będzie.
— A więc rzecz umówiona! Ale oto mój paź! dlaczego nam przeszkadzają?
— Zapewne jaki ważny interes Najjaśniejszy panie.
— Interes! do mnie! kiedy jestem u stołu! Dziwna rzecz kochany Chicot, że ty zawsze myślisz, iż jesteś na francuzkim dworze, wiedz mój przyjacielu, że w Nérac...
— Co Najjaśniejszy panie?
— Kto zjadł dobrą wieczerzę, ten spać idzie.
— Ale ten paź!
— Cóż ten paź, alboż to on nie może oznajmiać mi czego innego niż interesów?
— A! rozumiem Najjaśniejszy panie i idę spać.
Chicot wstał, to samo uczynił król i wziął przyjaciela pod rękę.
Ten pośpiech w pozbyciu się Chicota, zwrócił na siebie jego uwagę, zwłaszcza, że już od przybycia posła hiszpańskiego, wszystko mu się podejrzanem wydawało.
Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/819
Ta strona została przepisana.