Król zapalił więcej świec, poczem zaczął coś pisać i znaczyć na mapach.
— O! ho!... — powiedział Chicot sam do siebie — tak to ślicznie przepędza noce król Nawarry. „Ventre de biche”! jeżeli wszystkie do siebie podobne, to Henryk Walezyusz pewno niejednę źle przepędzi.
W tem usłyszał, że ktoś idzie; był to paź pilnujący korytarza, który z rozkazu króla czekał na niego.
W obawie aby go kto niezszedł na podsłuchach, Chicot wyprostował się i spytał pazia gdzie jest pokój dla niego przeznaczony.
Wreszcie więcej wywiadywać się niepotrzebował, bo go pojawienie się pana Duplessis wszystkiego nauczyło.
— Pójdź pan ze mną, z łaski swojej — rzekł d’Aubiac, polecono mi wskazać panu jego apartamenty.
1 zaprowadził Chicota na drugie piętro, do przygotowanego dlań mieszkania.
Tak więc znikły wątpliwości Chicota, znał on już połowę liter składających znaczenie zagadki, zwanej królem Nawarry.
To też, zamiast usnąć, siadł na łóżku ponury i zamyślony, tymczasem księżyc, zstępując po szpiczastym dachu, niby z srebrzystego dzba-