Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/837

Ta strona została przepisana.

łacu, bo zdaje się, że zabłądziłeś i niemożesz trafić.
— No proszę! czy wszyscy mię tutaj znają? — szepnął Chicot. To coś dziwnego.
Po czem dodał głośno i najswobodniej:
— Mylisz się panie chorąży, ja nie idę do pałacu.
— To źle czynisz, panie Chicot — poważnie odparł oficer.
— A to dla czego?
— Ponieważ bardzo surowy edykt zabrania mieszkańcom miasta Nérac wychodzić w nocy, chyba tylko w razie konieczności; za pozwoleniem i z latarnią.
— Przebacz pan — powiedział Chicot — ale ten edykt mnie dotyczeć niemoże.
— Dla czego?
— Ponieważ nie jestem mieszkańcem miasta Nérac.
— Prawda, ale pan czasowo bawisz tutaj...
Mieszkańcem nienazywa się ten kto pochodzi z..., ale ten który mieszka w... A pan pewno niezaprzeczysz, że mieszkasz w Nérac, ponieważ spotykam pana na ulicach tego miasta.
— Bardzo logicznie pan rozumujesz, ale na nieszczęście mnie pilno bardzo. Chciej więc