Chirac najprzód wyprosił obecnych i stając przy łóżku chorej, pozostał sam z nią i z królową.
Fosseuse przelękniona tym wstępem, któremu fizyonomie Chiraca i królowej, obiedwie zimne i obojętne, nadawały coś uroczystego, podniosła głowę z poduszki i wyjąkała podziękowanie za zaszczyt, jakim ją królowa, jej pani, obdarza.
Małgorzata była bledszą od chorej; tak to obrażona duma więcej boli niż okrucieństwo, lub cierpienie.
Chirac pomacał puls dziewicy pomimo jej woli.
— Co pani? — zapytał po chwili namysłu.
— Żołądek mnie boli — odpowiedziała biedaczka, ale to przeminie upewniam pana, bylem tylko miała spokojność.
— Jaką spokojność? — zapytała królowa.
Fosseuse zalała się łzami.
— Nie smuć się panna — mówiła Małgorzata — król polecił mi uspokoić cię.
— A! ileż dobroci!
Chirac puścił rękę chorej.
— A ja — rzekł — wiem jaka jest pani choroba.
— Pan wiesz?... — drżąc zapytała Fossense.
Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/850
Ta strona została przepisana.