w podobnem zdarzeniu, miło mi będzie wywzajemnić się.
Kardynał odgadł, że król sam pozostać pragnie z Henrykiem i cicho się wysunął.
Król widział go jak wychodził i powiódł okiem po matce, która stała nieporuszona.
W sali pozostała tylko królowa-matka, Epernon i du Bouchage.
Przy drzwiach stał Loignac wpół dworus, wpół żołnierz, wypełniając służbę.
Król siedział i dał znak Bouchageowi aby się zbliżył.
— Hrabio — rzekł do niego — czego się kryjesz za damy? czy nie wiesz, że lubię na ciebie patrzeć?
— Wielkie to dla mnie szczęście — odpowiedział młodzieniec z głębokim ukłonem.
— Kiedy tak, hrabio, dlaczegóż cię w Luwrze nie widać?
— Mnie, Najjaśniejszy panie?
— Tak jest, nawet żaliłem się przed bratem twoim kardynałem, który tak jest uczony jak nawet nie przypuszczałem.
— Jeżeli Wasza królewska mość nie widujesz mnie — odpowiedział Henryk — to dlatego, że nie raczysz spojrzeć w róg sali; jestem tam codzień, ilekroć król się ukazuje. Godzien jestem
Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/897
Ta strona została przepisana.