— Rozumiem; pan lękasz się, abyśmy nie byli współzawodnikami.
— Tak, lękam się.
— A więc, rzekł Ernauton, ja będę szczerym.
Joyeuse zbladł i ręką potarł czoło.
— Lecz — mówił dalej Ernauton — ja mam naznaczoną schadzkę.
— Schadzkę?
— Tak.
— Na tej ulicy?
— Na tej ulicy.
— Czy na piśmie?..
— Tak, nawet bardzo ładną ręką.
— Kobiecą?
— Męzką.
— Męzką?.. co to ma znaczyć?..
— Nic innego jak to, co mówię. Mam schadzkę z kobietą przez list pięknie napisany, ale ta kobieta, jak się zdaje, ma sekretarza.
— Kończ pan, kończ na Boga — mówił Henryk.
— Pan tak czule prosisz, że ci odmówić nic można; powiem ci więc treść listu.
— Słucham.
— Zobaczysz czy ta sama.
— Dosyć panie... miej litość... mnie nie naznaczono schadzki; ja nie otrzymałem listu...
Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/930
Ta strona została przepisana.