Ernauton wyjął z kieszeni mały papierek.
— Oto bilecik — rzekł — trudno mi go przeczytać po ciemku; lecz krótki jest i umiem go na pamięć, osądź, czy cię on obchodzi.
— Dobrze.
— Otóż treść jego:
„Panie Ernauton, mój sekretarz ma polecone powiedzieć ci, że mam interes mówić z tobą; twoja wartość zwróciła moją uwagę.
— Czy tak? — zapytał du Bouchage.
— Nie inaczej, nawet wyrażenie to podkreślone, opuszczam drugie mniej pochlebne.
— I czekają na ciebie?
— Ja czekam, jak pan widzisz.
— Kiedy tak, to panu drzwi otworzą.
— Bynajmniej; mają prze okno gwizdnąć trzy razy.
Henryk cały drżący wsparł się na ramieniu Ernautona, a drugą ręką wskazał dom tajemniczy.
— Czy ztamtąd? — zapytał.
— Bynajmniej — odpowiedział Ernauton wskazując wieżyczki pod „Pięknym rycerzem” — ztamtąd.
Henryk wydał okrzyk radości.
— Ale tutaj pan nie pójdziesz? — rzekł.
Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/931
Ta strona została przepisana.