Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/933

Ta strona została przepisana.

— Czy nie gwizdano?
— Zdaje mi się, że coś słyszałem.
Gwizdnięcie w kierunku domu pod „Pięknym rycerzem” dało się słyszeć.
— Panie hrabio, przebacz, że cię opuszczam — rzekł Ernauton — oto mój znak.
Trzeci raz gwizdnięto.
— Idź pan — rzekł Henryk — dobrego powodzenia.
Ernauton spiesznie się oddalił, a Henryk widział go niknącego w cieniach nocy, następnie, ukazującego się w świetle, jakie rzucały okna zajazdu pod „Pięknym rycerzem”.
Co do niego, posępniejszy był niż wprzódy, bo ten rodzaj walki wyrwał go z letargu.
— Dalej — rzekł — prowadźmy zwykłe rzemiosło, pukajmy jak zwykle do drzwi, które się nie otwierają.
I mówiąc te słowa, postąpił chwiejąc się ku bramie tajemniczego domu.