Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/939

Ta strona została przepisana.

czór ja sam pukam do drzwi i co wieczór mnie odpychają, pozwalając cierpieć, konać na ulicy, nie czując litości, jakąby się miało dla psa wyjącego. A! mój przyjacielu, powiadam ci, ta kobieta niema serca; można nie kochać nieszczęśliwego, bo wiem, że nie można sercu rozkazać, ale należy mieć litość nad cierpiącym, należy do niego wyrzec słowo pociechy, należy podać mu rękę aby go podnieść; ale jak widać, ta kobieta bawi się mojem cierpieniem, ta kobieta niema serca, bo gdyby je miała, zabiłaby mnie jednym odmownym a wtedy mniejbym cierpiał daleko.
Panie hrabio — odpowiedział służący, po pilnem wysłuchaniu tego co mówił młodzieniec — kobieta, którą oskarżasz, że niema serca i że jest okrutną, cierpi także, widziała cię, pojęła swoje boleści i sympatyę uczuwa dla ciebie.
Zapewne tylko litość — zawołał młodzieniec obcierając zimny pot płynący ze skroni. O!.. przyjdzie czas, że owo serce, które wysławiasz, uczuje miłość taką jak moja. Jeżeli zaś, za tę jej miłość odpłacą tylko litością, będę pomszczony.
— Panie hrabio, to nie dowód, że się nie kocha, gdy się nie odpowiada miłości; ta kobieta znała może silniejszą niż twoja namiętność, ta kobieta kochała, jak ty może nigdy nie będziesz.