Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/973

Ta strona została przepisana.

— Ale jakże pani bez umocowania mogę to uczynić?...
— Ma słuszność — rzekł Remy.
— A więc znajdź jaki środek — dodała Dyana.
— Rzecz bardzo prosta... Dom ten kupiony na moje imię i sprzedaję go jemu, a on może sprzedać komu zechce.
— Dobrze.
Remy wziął pióro i na dolo kontraktu ustąpienie napisał.
— Teraz zegnam cię — rzekła Dyana do starego Grandchamp, któremu przykro się zrobiło samemu w domu zostawać — bądź zdrów, przyjacielu. Niech konie będą gotowe, ja natychmiast przybędę.
Dyana weszła do swego pokoju, wyjęła portret z ram, zwinęła go, obwiązała jedwabną materyą i włożyła w torbę podróżną.
Puste ramy zdawały się jeszcze wymowniej opowiadać narzekania, jakie tylekroć słyszały.
Remy skoro wszystko przygotował, wyjrzał na ulicę, aby się przekonać, czy nie ma kogo obcego; następnie pomógł swojej pani wsiąść na konia.
— Sądzę, pani — rzekł cicho — że ten