przy tak chłodnym wietrze, i tej zielonej wodzie, chciał nas kto podsłuchiwać. Czy masz mi coś ważnego wyjawić, Henryku?
— Nic, nic, chyba, że jestem zakochany, o czem już wiesz bracie, bom ci to przed chwilą wyjawił.
— Cóż u dyabla! przecież to wcale nie ważne — rzekł Anna tupiąc nogą. Ja także, na papieża! jestem zakochany.
— Jednak nie tyle co ja, mój bracie.
— Ja także myślę czasami o mojej kochance.
— Tak, ale nie zawsze.
— Ja także doznaję przeciwności, a nawet i zmartwień.
— Ale doznajesz także i radości, bo jesteś kochany.
— O! ja mam także wielkie przeszkody; wymagają odemnie tajemnicy strasznej.
— Wymagają? Powiadasz wymagają, kochany bracie. Jeżeli twoja kochanka wymaga, to znaczy, że jest zupełnie twoją.
— Zapewne, że jest moją, a raczej moją i pana de Mayenne; bo ufność za ufność Henryku, moją kochanką jest właśnie kochanka tego birbanta de Mayenne, dziewczyna, która za mną
Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/99
Ta strona została przepisana.