Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/100

Ta strona została przepisana.

— Dalibóg, sam nie pojmuję — odpowiedział La Mole. — Tak mi mocno serce bije... Nie jestem tchórzem, lecz nie wiem, dlaczego ten pałac wydaje mi się ponurym, nawet strasznym.
— Ja zaś — powiedział Coconnas — nie mogę znowu pojąć, dlaczego jestem bardzo wesoły. Wprawdzie, ubrany jestem cokolwiek niedbale — mówił dalej, rzuciwszy oczyma na swe podróżne ubranie — lecz to nie powinno mnie nawet obchodzić!.. zaniedbanie nadaje zuchowatą minę. Przytem, rozkazano mi nie tracić ani chwili czasu. Zaniedbania więc w ubraniu za złe wziąć mi nie mogą, bo za to wykonywam rozkazy akuratnie.
I obadwaj poszli dalej, miotani odmiennemi uczuciami.
Luwr był mocno strzeżony; wszystkie warty podwojono.
Te środki ostrożności zakłopotały nieco dwóch naszych młodzieńców.
Lecz Coconnas, przypomniawszy sobie, że nazwisko księcia Gwizyusza działa na Paryżan, jakby jaki talizman, przystąpił do placówki i odwołując się do tego wszechwładnego nazwiska, zapytał, czy może wejść do Luwru.
W samej rzeczy, zdawało się, że nazwisko księcia wywarło niejaki wpływ na żołnierza, lecz tenże po chwili zapytał go o hasło.